Witam Was w walentynkowy, chyba już, wieczór :) co porabiacie, jakie macie plany?
Dziś nie będzie stylizacyjnie, dekoracyjnie ani modowo. Dziś pierwsza na blogu recenzja książkowa. Skoro mamy Walentynki, a pewnie duża część idzie do kina na film 50 twarzy Greya, dlatego będzie mowa właśnie o jego książkowym pierwowzorze :) zapraszam.
Książkę 50 twarzy Greya dostałam 2 lata temu (nomen omen na Walentynki ;)). Czytałam wcześniej jej recenzje i byłam ciekawa, o co tyle szumu...
Powiedzmy sobie jasno - nie lubię książek o miłości i raczej ich nie czytam, dlatego zaciekawiło mnie inne podejście autorki. Wg zachodnich mediów książka łamie tabu, mężczyźni zawdzięczają jej bardzo wiele, a kobiety przestają się hamować.
Ciekawe? Na pewno. Temat ugryziony inaczej. Tak też się zaczęło: Anastasia poznaje Christiana Greya, który proponuje jej związek oparty na seksie - rodzaj umowy przypieczętowany zresztą papierową wersją. Właściwie jest to układ od początku skazany na niepowodzenie, bez uczuć i na taki zgadza się Anastasia. Pomyślałam wtedy, że oto nareszcie książka, gdzie miłość nie jest "achami" i "ochami ", i nie kończy się jak zawsze... Temat seksu nie jest niczym nowym, może tylko żadna z książek nie zdobyła takiej popularności, a 50 twarzy Greya może razić osoby czułe na punkcie intymności.
Ok, mamy innowację: wkroczenie w przestrzeń literatury popularnej z książką tak naprawdę o seksie. A co poza tym? Tu, niestety, kończy się moja nadzieja, a zaczyna, moim zdaniem, typowa opowieść o miłości... Opowieść o Anastasii to kolejna historia Kopciuszka - zwykła dziewczyna (nie piszę biedna, ale zwróćcie uwagę, że Ana skończyła studia, mieszkała ze współlokatorką, szukała pierwszej pracy i nie miała nawet komputera - jednym słowem przeciętna dziewczyna) spotyka bogatego, pięknego księcia, który może wszystko.
Drugi wątek - Christian był synem narkomanki, był bity w dzieciństwie, a jego preferencje biorą się z pierwszego razu ze starszą kobietą (która powróci jeszcze w późniejszych tomach i o którą Ana będzie zazdrosna). Dowiedziawszy się o tym, główna bohaterka pragnie miłością zbawić biednego Christiana, u którego, za fasadą boga z marmuru, widzi bezbronne dziecko.
Trzeci wątek - happy end. I to byłoby na tyle mojego zainteresowania - w połowie 2 części dałam za wygraną. Kiedy pojawiła się u Greya zazdrość i chęć ochrony Any przed byłą kochanką, straciłam zainteresowanie finałem (niby skazanego na niepowodzenie od początku związku). I całkiem słusznie - jak się zakończył związek, u którego podstaw stał Czerwony Pokój Bólu? Ślubem i gromadką dzieci...
Drugi wątek - Christian był synem narkomanki, był bity w dzieciństwie, a jego preferencje biorą się z pierwszego razu ze starszą kobietą (która powróci jeszcze w późniejszych tomach i o którą Ana będzie zazdrosna). Dowiedziawszy się o tym, główna bohaterka pragnie miłością zbawić biednego Christiana, u którego, za fasadą boga z marmuru, widzi bezbronne dziecko.
Trzeci wątek - happy end. I to byłoby na tyle mojego zainteresowania - w połowie 2 części dałam za wygraną. Kiedy pojawiła się u Greya zazdrość i chęć ochrony Any przed byłą kochanką, straciłam zainteresowanie finałem (niby skazanego na niepowodzenie od początku związku). I całkiem słusznie - jak się zakończył związek, u którego podstaw stał Czerwony Pokój Bólu? Ślubem i gromadką dzieci...
Ale, żeby nie było tak negatywnie, znam osoby, które pochłonęły wszystkie części trylogii, a są to osoby, które raczej nie są miłośnikami czytania :)
Podsumowując, kogo zaciekawi książka? Wszystkich lubiących czytać światowe bestsellery. Miłośników historii miłosnych z happy endem. A Wy czytałyście? Jakie macie wrażenia po przeczytaniu tej książki?
Ciekawa jestem też filmu - może uda się iść w tym tygodniu do kina :)
Do kina chętnie :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam książkę i ... żałuję straconego na nią czasu. Egzaltowany tandetny styl, żadna fabuła, bohaterowie do bólu schematyczni. Film ? Nie, dziękuję. Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńMaszka, dzięki za rzeczowy komentarz :) Pewnie zgodzisz się ze mną, że właśnie te promowane książki nie zawsze trafiają w nasze gusta. Na temat filmu też słyszałam od znajomych negatywne komentarze. Ale może właśnie i książka i film są dla szerszego grona i (niestety) dostosowane do odbiorcy masowego.
Usuń